Vardzia – skalne miasto

Był to główny punkt naszej wyprawy do Gruzji. Skalne miasto z XII wieku położone na totalnym odludziu. 270 km od Tbilisi ledwo pokonane w ciągu całego dnia czyli hej przygodo! 🙂

Droga do Vardzi

Przeglądając internet przed podróżą i nawet pytając już ludzi na miejscu w Tbilisi, wszyscy twierdzili, że dojechać do Vardzi w jeden dzień jest prawie nie możliwe. Według google maps to przecież tylko 270 km więc byliśmy w szoku. Wyruszyliśmy z samego rana maszrutką z dworca Didube do miasta Achalciche. Podróż trwała kilka godzin, ale dzięki stylowi jazdy Gruzinów i ich tradycyjnej muzyce płynącej z głośników nie było miejsca na nudę 🙂 Dojechaliśmy do Achalcice popołudniu. W informacji turystycznej powiedziano nam, że będzie jeszcze jakaś ostatnia maszrutka koło godziny 17tej  przejeżdżająca przez Vardzię, ale dodali, że nie ma tam na miejscu żadnego hotelu. Jakoś w to nie uwierzyliśmy i rzeczywiście okazało się to kłamstwem 🙂

Zamek Rabati w Achalciche

Mając chwilę czasu do kolejnego etapu podróży postanowiliśmy zwiedzić zamek górujący nad miastem. Wiele osób odnosi się do niego krytycznie ponieważ został on odbudowany, a może właśnie nawet tylko zbudowany na nowo na ruinach i oddany dla turystów kilka lat temu. Nam się mimo wszystko bardzo podobał i chyba nie ma nic lepszego do zrobienia w Achalciche gdy ma się dwie czy trzy godziny czasu do kolejnej maszrutki. Poza tym byliśmy tego dnia na zamku jedynymi turystami 🙂

Skalne miasto

Dojeżdżając do Vardzi nie mieliśmy pojęcia czy nie przyjdzie nam spać w jednej z tych grot 🙂 Byłoby na pewno fajnie, ale może jednak troszkę za zimno. Jak się później dowiedzieliśmy, jeszcze dwa dni wcześniej Vardzia była odcięta od świata przez zalegający śnieg. Na miejscu okazało się jednak, że jest tam mały pensjonat przy samej szosie, a z jego tarasu rozpościerał się widok na skalne miasto 🙂 Przypominał trochę nasze polskie zakładowe ośrodki wczasowe i miał fajny klimat. W dodatku Pani, która go prowadziła umiała też niesamowicie gotować 🙂

Vardzia nie przypominała nic, co do tej pory widzieliśmy. Wspinaliśmy się po kolejnych poziomach tego miasta, zaglądaliśmy do wydrążonych w skale pomieszczeń i wyobrażaliśmy sobie jak mogło wyglądać tu życie prawie tysiąc lat temu 🙂 W samą porę zaczęła też w końcu dopisywać nam pogoda i w końcu mogliśmy poczuć trochę słońca 🙂 Zdecydowanie warto tułać się maszrutkami w to magiczne miejsce!

 

czytaj dalej 🙂

Batumi i pewien ogród…
Kutaisi i podziemny świat
Gruzja
Plan podróży
Tbilisi i okolice