Plan podróży

To był nasz pierwszy wyjazd, który mieliśmy spędzić w całości w jednym miejscu. Bez gonienia za samolotami, autobusami, autostopem czy motorówką. Plan był prosty: plaża, snorkeling i safari 🙂

Z lotniska do hotelu

Po raz pierwszy też poszliśmy na łatwiznę i zamówiliśmy transport z hotelu. Lądowaliśmy koło godziny 22 w Mombasie więc mieliśmy do wyboru nocleg w tym mieście i kombinowanie transportu na drugi dzień rano lub hotelowy transfer. Okazało się, że było to bardzo dobrze wydane 30 USD ponieważ mimo, że na google maps odległość pokazuje tylko 30 km to jest to jednak trasa autem na 2-3 godziny przy dobrych wiatrach. Wszystko za sprawą niesamowitej przeprawy promem i korków, które są o każdej porze dnia i nocy. Uwaga, tego promu nie da się pominąć i nawet miejscowi uważają to za koszmar, więc jeżeli planuje się wjechać lub wyjechać z Mombasy, trzeba koniecznie doliczyć sobie dodatkowe 3 godziny stania w korku, niezależnie, czy jest się pieszym, rowerzystą, czy zmotoryzowanym kierowcą.

Lokalny transport

Można powiedzieć, że transport publiczny nie istnieje, albo że jest i to bardzo dobrze zorganizowany. Wszędzie można podjechać Matatu – małym busikiem, najczęściej 9-cio osobową Toyotą, która mieści około 20 pasażerów. Uwaga na kierownicę z prawej strony i ruch pojazdów – w Kenii obowiązuje system angielski 🙂 Generalnie nie ma też przystanków, wystarczy stanąć przy drodze i pomachać przed nadjeżdżającym busem. Niektóre z nich są bardzo rozrywkowe, mają w środku zamontowany wielki płaski telewizor, mocne głośniki, a nawet stroboskopy. Jazdę umila głośny na maxa afrykański hip hop i teledyski 🙂 Niestety czasem trafia się na naciągaczy, dlatego dobrze w pierwszych dniach zorientować się jaki odcinek trasy ile mniej więcej kosztuje i dawać tą kwotę kierowcy na wejściu bez dyskusji.

Jak się dogadać?

W Kenii obowiązują dwa języki urzędowe: suahili i angielski, ponieważ jest to była brytyjska kolonia. W miejscach, w których byliśmy zawsze można było się dogadać po angielsku, ewentualnie na migi (na targu w Kwale). Polujący na plaży beach boys znają nawet kilka zwrotów po polsku. Gdy już dopytają się skąd jesteś, czy też sami zrozumieją przysłuchując się rozmowie, podchodzą z zabawnymi tekstami typu: „powoli powoli, Kenia ładna, w Kenia nie ma kanibali” 😀

O czym pamiętać?

Przede wszystkim o mocnym kremie z filtrem. My się smarowaliśmy nieustannie, a i tak skóra z nas schodziła płatami. Dobrze zaopatrzyć się w kilka butelek, ponieważ w sklepach ceny są niebotyczne, ponieważ jest to produkt tylko dla turystów 🙂

czytaj dalej 🙂

Diani Beach
Kwale i Shimba Hills
Safari w Tsavo East
Kenia