W Marsylii przebywałem tylko przez kilka upalnych godzin popołudnia i jedną noc. Zwiedziłem zaledwie główną miejską plażę, marinę, zjadłem kebaba i wpadłem z kumplami na lokalne blokowisko, które wyglądało jak z filmu „13 dzielnica”. Przystanęliśmy też na chwilę pod stadionem piłkarskim Olympic Marseille 🙂 Miejski gwar i wszędzie pędzące skutery wydały mi się później piekłem w porównaniu do rajskich zatoczek Les Calanques 🙂
Marsylia
Marsylia ma renomę niebezpiecznego miasta i może być przerażająca. Podobno jednak jeśli turysta nie opuszcza centrum to mu się nic nie stanie. Moi koledzy byli jednak z tej drugiej części miasta, a że ja znałem Marsylię tylko z francuskich, hip hopowych teledysków to mi to bardzo pasowało. Miałem nawet okazję zobaczyć i posłuchać jak mój ziomek Mario nagrywa kawałek w domowym studio w jednym z tych strasznych bloków 🙂
Calanques
To skaliste wybrzeże rozciągające się między Marsylią a małym miasteczkiem Cassis. Nazywane jest również śródziemnomorskimi fiordami 🙂 Jest tam przepięknie! Był to mój pierwszy raz w życiu nad Morzem Śródziemnym i zostałem przez nie oczarowany. Błękitna i przeźroczysta woda otoczona białymi skałami, coś pięknego 🙂 Choć woda pomimo okrutnego upału była bardzo rześka 🙂 Bardzo chciałbym tam jeszcze kiedyś pojechać i pokazać Sylwii ten krajobraz 🙂